środa, 2 grudnia 2015

I się dopiero zacznie!

1 komentarze
Zaskoczenie, szczęście, strach, niepokój, radość, a w końcu szok! Test pokazał, że będę Mamą. Nie będę cytowała tu jakiego przekleństwa użyłam, kiedy spojrzałam w lustro. Mną targały emocje zupełnie skrajne, nie wiedziałam czy płakać, skakać z radości czy usiąść w kącie i płakać. Wybrałam wszystko naraz, poza skakaniem, bo kolano po kontuzji jeszcze nie doszło do siebie. Mój "przyszły niedoszły mąż" był w szoku, łzy cisnęły mu się do oczu. Tak naprawdę fakt, że będziemy rodzicami doszedł do nas chyba dopiero jak dziecko pojawiło się już na świecie. Gdy jest się jeszcze w ciąży świat wygląda zupełnie inaczej i należy się cieszyć spokojem, bo niedługo zmieni się to już na zawsze, a przynajmniej na najbliższe "x" lat.

Przed ciążą odżywiałam się doskonale, byłam w dobrej formie, pływałam, jeździłam na rowerze, biegałam (tak, tak, szykowałam się powoli na krótki dystans do triathlonu). Stety, albo niestety zaszłam w ciążę i cieszę się z tego bardzo, bo tak czy siak moje kolano chyba nie wytrzymałoby ciężkiej próby jakim jest wystartowanie w triathlonie. Jednak wtedy sobie myślałam, że w ciąży będę super aktywną Mamą, będę ćwiczyć, zdrowo jeść, chodzić do szkoły rodzenia, czytać i wiedzieć wszystko na temat ciąży i dziecka. Niestety udało mi się w sumie tylko to ostatnie. Miałam bardzo dużo czasu na czytanie, oglądanie filmów i seriali, nadrabianie zaległości, bo przez prawie 5 miesięcy musiałam leżeć i to do tego stopnia, że mogłam wstawać tylko do łazienki. Niestety Jagoda chciała urodzić się na dużo, dużo wcześniej niż był taki plan.

Jeżeli kiedyś będziecie miały taką sytuację to skorzystajcie z niej jak tylko możecie. Czas jaki macie w ciąży wykorzystajcie w każdej minucie, szczególnie jeżeli chodzi o sen, bo jego zabraknie Wam chyba najbardziej jak już dziecko przyjdzie na świat. Ja korzystałam jak się tylko dało, w sumie nie miałam wyjścia, bo musiałam leżeć, ale widać tak musiało być. Nie ukrywam, że na początku gdy dowiedziałam się, że muszę leżeć byłam przerażona, ale teraz z perspektywy czasu widzę, że to były moje ostatnie chwile wytchnienia.

Ekspertów od ciąży i macierzyństwa na świecie nie brakuje, sama się za takiego nie uważam, ale przeżyłam już nie łatwą ciążę i pierwsze miesiące życia naszej córki. Bałam się nie raz, długo nie chciałam mieć dzieci - ze strachu, z braku odpowiedniego materiału genetycznego, który na szczęście się znalazł i mam nadzieję, ze zostanie ze mną do końca moich dni, poza tym na pewno przed zajściem w ciążę myślicie o finansach i ogólnie o zapewnieniu rodzinie bytu. To wszystko jest straszne, bo jednak zajście w ciążę to ogromne ryzyko i to bynajmniej nie tylko ze strony zdrowia, to ogromna niepewność. Kobieta jest przerażona, bo nigdy matką nie była, ale uwierzcie mi wszystko się zmieni gdy zobaczycie to cudne maleństwo, które będzie się na Was "darło" od pierwszych chwil hehe. Żałuję, że nie zostałam mamą kilka lat wcześniej, może miałabym więcej siły, ale tak potem do mnie doszło, że wszystko miało swój sens i zaszłam w ciążę w idealnym dla mnie czasie.

Każdy się boi, w ciąży bałam się bardzo, w sumie cały czas. Po decyzji lekarza, że mam bezwzględnie leżeć myślałam, że oszaleję. Trzymałam się kurczowo łóżka, aby nie iść do szpitala co niestety parę razy mi groziło. Udało się ubłagać lekarza, że będę uważać na siebie, leżeć i dbać o mnie i małe stworzonko w brzuchu. Mój PNM (przyszły niedoszły mąż) okazał się aniołem i pomógł mi jak mało kto. To ważne, aby mieć na kogo liczyć kiedy jest się w ciąży, bo ogólny strach jaki się czuje, cóż... lepiej przetrwać to wszystko z kimś, nie samemu. Ja na szczęście mam przy sobie wspomnianego anioła.

Jeżeli boicie się zajść w ciążę przemyślcie to dobrze, pamiętajcie, że czas leci i niestety nasza przydatność na bycie Mamą się kończy. Postaram się Wam napisać o dobrych chwilach i złych, o których lepiej wiedzieć wcześniej. Nie ze wszystkiego jestem zadowolona, nie wszystko mi się teraz podoba, ale uśmiech córki umazanej musem z marchewki, ryżem i cielęcinką... ahh co ja będę Wam mówić, jest cudowny!

Kolejna notka już niedługo, o ciążowych zachciankach, rozterkach, żyganiu (bo inaczej nazwać tego nie można), ale i o pierwszym usg, kiedy słyszysz bicie małego serduszka. I wiele, wiele więcej.

Mamy piszcie jak to było u Was, jak zareagowałyście na wieść, że zostaniecie Mamami, a także jak zareagowały Wasze drugie połowy.

piątek, 27 listopada 2015

2 komentarze
„Przecież to tylko malusie stworzonko w kształcie fasolki, zapakowane w kocyk czy becik jak porcja frytek na wynos, które leży zawsze dokładnie tam, gdzie je położysz i które nic tylko mruga oczkami, je, robi kupy, wrzeszczy i śpi (niekoniecznie w tej kolejności). Rozmowne też nie jest”
                                                                                                         Cyt. Kaz Cooke „Dzieciozmagania”

Witajcie!

Jestem młodą Mamą Jagody, która ma już prawie 8 miesięcy. Wcześniej obiecałam sobie, że spiszę wszelakie wspomnienia związane z ciążą i macierzyństwem, jednak jak się okazało w ciąży nie miałam na to dobrego nastawienia psychicznego, a gdy mała się urodziła… nie miałam sił w ogóle. Jednak minęło już prawie 8 miesięcy i zaczyna się robić nieco więcej czasu, a może ja jestem bardziej ogarnięta, któż to wie.


Ostatnio rozmawiałam z młodą dziewczyną, jeszcze nie Mamą, ale która bardzo chciałaby nią zostać jednak strach przed tak ogromną odpowiedzialnością całkowicie ją paraliżuje. Postanowiłam założyć bloga nie tylko dlatego, że czas spisać wspomnienia, ale chcę poruszyć tematy, o których się nie mówi, albo które są owiane nie zawsze dobrą sławą. Napiszę o zmianach w życiu jakie zachodzą z chwilą przyjścia na świat małego szkraba, o szpitalu, pomocy bliskich, pierwszych dniach w domu, problemach i radościach oraz o wielu innych tematach. Chcę niekoniecznie sprawić, aby nagle wszyscy brali się za tworzenie dzieci, ale wesprzeć kobiety, które chcą być Mamami i się boją, a także te, które już nimi są. Poruszyć wszystkie dręczące tematy, te miłe chwile też, a Was zapraszam do podzielenia się opiniami.

Podczas ciąży jak i po niej towarzyszyły mi przede wszystkim dwie, rewelacyjne książki, dzięki którym na pewno było mi łatwiej - fragment jednej powyżej. Czy to takie malutkie stworzonko naprawdę?? Owszem małe, ale szybko rośnie i daje popalić nie raz, ale uwierzcie mi, że uśmiech załatwia wszystko! Pierwsza porządna notka już niedługo!

Miłego czytania i komentowania
D.
 

Kobiety w boju. Copyright 2008 All Rights Reserved Baby Blog Designed by Ipiet | All Image Presented by Tadpole's Notez